Mam takie podejrzenie, że nagrywanie kogoś, to jest taka odpowiedzialność, że nagrywający (w tym też ja), mam 100 % nastawienia na rozmówcę. Patrzę w oczy, spijam słowa, domyślam się kolejnego zdania, podążam za akcją i przyjmuję każdą mądrość jak klucz do kolejnej frazy. Bo to jest klucz! Taka postawa budzi zaufanie, a to otwiera obie strony. Nie wspomnę o tym, że jestem mega czujna na treści, żeby mi rozmowa nie poszła w las, nie była zbyt długa i pokrętna, żeby mnie potem montowanie nie wykończyło. Ot i cała tajemnica ;)
Mam takie podejrzenie, że nagrywanie kogoś, to jest taka odpowiedzialność, że nagrywający (w tym też ja), mam 100 % nastawienia na rozmówcę. Patrzę w oczy, spijam słowa, domyślam się kolejnego zdania, podążam za akcją i przyjmuję każdą mądrość jak klucz do kolejnej frazy. Bo to jest klucz! Taka postawa budzi zaufanie, a to otwiera obie strony. Nie wspomnę o tym, że jestem mega czujna na treści, żeby mi rozmowa nie poszła w las, nie była zbyt długa i pokrętna, żeby mnie potem montowanie nie wykończyło. Ot i cała tajemnica ;)
Pięknie powiedziane!